Dark Side

 

Tablo reader up chevron

Introduction

Siedemnastoletnia Ashley Morgan po tragicznej śmierci rodziców wraz z siostrą wychowują się same. Jedyne wsparcie ma u swojej najlepszej przyjaciółki Lili. Pewnego wieczoru drogę zastają im pięciu chłopaków. Jaki wpływ będą mieli nowi znajomi Ashli na jej życie? Jakie tajemnice skrywa przed nią Ashton? Co zrobią widząc w sobie więcej niż przyjaciół? Czy Ashley wróci do normalności?

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

Chapter 1

Dziś jak co dzień wstałam z rana, ubrałam krótkie, czarne spodenki i biały T-shirt. Zeszłam do kuchni i zaczęłam robić sobie śniadanie. Zrobiłam sobie płatki. Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Zerknęłam i zobaczyłam ze dzwoni nikt inny jak Lili. Przykładam telefon do ucha.

-Tak?- powiedziałam mówiąc do słuchawki.

-Hej. Dziś impreza na którą idziemy- odpowiedziała Liliana szczerząc się do telefonu. Po czym się rozłączyła.

Skończyłam śniadanie po czym poszłam budzić siostrę.

-Wstawaj. Jest już 9!

- No zaraz. Jest sobota. Chyba mam prawo sobie dłużej poleżeć? -Odpowiedziała z lekką irytacją w głosie

- Z tego co wiem miałaś na to całe dwa miesiące, więc się nie obijaj i wstawaj. Dziś ostatnie przygotowania do szkoły. Jutro nie będzie czasu.

-Już wstaje...- odpowiedziała łagodnie po czym wstała i poszła do łazienki.

Nie marnując czasu zeszłam na dół i zaczęłam sprzątać dom. Zaczynając od kuchni, usłyszałam jak ktoś dobija się do drzwi. Otworzyłam, a przed de mną stała blondynka.

- Idziemy na zakupy- mówi z wielkim uśmiechem- trzeba coś kupić. Nie pójdziemy jak jakieś wieśniary...

- Ale dziś sobota. Mam cały dom do posprzątania.

- A siostry nie masz ?!

- Hahahaha. Ona i sprzątanie domu. Proszę cię Lili. - spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem, jej oczy aż błyszczały- no okey. Poczekaj tylko zabiorę kasę.

- Okey , ale szybko.

Pobiegłam na górę, zabrałam potrzebne rzeczy i powiedziałam Laurze, ze ma się zająć domem. Nie zwracając uwagi na jej odpowiedz, wyszłam z domu wraz z Lilianna.

Chodziliśmy po kilku sklepach, szukając jakiejś kreacji. Po zakupach wybrałyśmy się do Macca'sa aby coś zjeść.

Po kilku godzinach wróciłyśmy do mnie.

- WRÓCIŁAM! -Krzyknęłam dając siostrze znak, że jestem. Dom był wyjątkowo czysty. Pachniał świeżością. Aby dowiedzieć się dokładniej co się stało z domem poszłam szukać siostry, a Lili poszła do salonu, po czym włączyła telewizor. Laure znalazłam w swoim pokoju. Siedziała na łóżku z laptopem i gadała z koleżanką przez skype'a.

- Yyyy. Hej. Mogłabyś mi powiedzieć co się stało z domem?

-A na co ci to wygląda? Posprzątałam.- posłała mi spojrzenie, które mówiło aby nie robiła z siebie idiotki.

- No, okey. Ja dziś wieczorem wychodzę. Idę z Lilianna na imprezę. - odpowiedziałam. Po czym wyszłam i udałam się do salonu. Lili siedziała skupiona przed telewizorem oglądając jakiś film.

- To co idziemy się szykować? - nagle rzuciła te słowa, wyrywając mnie z zamyślenia.

- Ta jasne.- odpowiedziałam i udałyśmy się do mojego pokoju.

Po dwóch godzinach byłyśmy gotowe. Obie kupiliśmy sobie czarne sukienki. Tylko, że ja trochę krótszą i bez ramiączek. Na to założyłam czarna skórzaną kurtkę i zrobiłam nie co mocniejszy makijaż niż na co dzień. Gotowe o 21 wyszłyśmy z domu i udałyśmy się na imprezę.

Kiedy dotarłyśmy na miejsce , zamówiłyśmy sobie mocne drinki. Zanim się spodziewałam minęło 4 godziny a my już byłyśmy pijane.

O pierwszej byłyśmy gotowe do wyjścia.

Szłyśmy mrocznymi ulicami Sydney. Śpiewałyśmy stare piosenki, śmiałyśmy się i wywracały. Kiedy szłyśmy przez chwile w ciszy, przed nami ukazało się 5 chłopaków. Nagle jakieś pare metrów przed nami zatrzymali się, zagradzając nam drogę. Zauważyłam uśmiech na twarzy jednego z nich, który był najbardziej wysunięty. Kiedy się zbliżałyśmy, chłopak się odezwał.

- A gdzie to panie się wybrały o takiej późnej porze? To Sydney. Ja bym na waszym miejscu siedział w domu. - powiedział to przerażającym głosem, ze od razu wytrzeźwiałam.

- A co? Zrobisz nam coś?- odpowiedziała pewnie Lili.

-Ja?- prysnął śmiechem - ja nic. Szkoda niszczyć takie buźki jak wasze- puścił nam oczko.

- Czego chcesz? Chcemy wrócić do domu, a nie zagadywać się z wami - powiedziałam nie pewnie, patrząc na całą piątkę.

- Oh, ale... przecież nikt cię tu nie trzyma- odpowiedział triumfalnym uśmiechem. A reszta chłopaków się odsunęła robiąc nam przejście. To było dziwne. Jedno zdanie skierowane do mnie , a oni zrobili czynność jakby to byli do nich...

Nie czekając na następny ich ruch Lilianna ruszyła przed siebie dając mi znak, ze mam iść za nią. Posłuchałam jej i ruszyłam. Nagle niespodziewanie, kiedy przechodziłam koło chłopaka, z którym rozmawiałam, ktoś chwycił mnie za rękę. Popatrzyłam na chłopaka w niebieskich włosach, który pokiwał głową przed siebie abym spojrzała na jego kolegę, z którym rozmawiałam. Odwróciłam głowę i napotkałam jego piwne oczy na sobie. Uśmiechnął się do mnie i przemówił.

- Uważajcie na siebie. Chyba nie chcecie aby coś wam się stało.

Po tych słowach, chłopak w kolorowych włosach mnie puścił, a ja dołączyła do Lili. Ruszyłyśmy, a kiedy się odwróciłam, aby spojrzeć czy oni nadal tam są , ich nie było.

Po 10 minutach wróciłyśmy do mnie. Laura już spala, a my wyciągłyśmy wino i rozmawiałyśmy o chłopakach, których spotkałyśmy po drodze.

Po godzinie zasnęłyśmy u mnie w pokoju.

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...
~

You might like alienbae's other books...