Daughters of Darkness | Zoophobia
Chapter 1. 'Witamy w Akademii'
Szłam zatłoczonym korytarzem razem z moją starszą siostrą. Próbowałyśmy znaleźć skrzydło artystyczne, ale wyszło na to, że się zgubiłyśmy. W końcu mimo protestów siostry podeszłam do pewnej osoby, znaczy psa.
- Umm, Przepraszam- zagadnęłam- wiesz może gdzie jest skrzydło artystyczne? Ja i moja siostra trochę się pogubiłyśmy- uśmiechnęłam się troszeczkę zarzenowana.
- Oh tak jasne. M-macie farta bo akurat jestem w klasie teatralnej. Chodźcie za mną- machną ręką (a może jednak łapą) i zaczął iść przed siebie- T-tak poza tym to jestem Jack...
- Azzu, a tamta w czapce to moja siostra Evilyne- uśmiechnęłam się. Psiak odwzajemnił gest.
- Pierwszy dzień tutaj co? Do jakiej klasy się zapisałyście na przedmiot główny?
- Ja do teatralnej, a Evi zaś do muzycznej- wzruszyłam ramionami- Mam nadzieję że przytrafią mi się w klasie takie miłe osoby ja...- nie dokończyłam bo ktoś na mnie wpadł. Był to jakiś chłopak ubrany cały na czarno- Ej uważaj jak chodzisz!- warknęłam. No ale nic sobie z tego nie zrobił bo po co.
- Hej przykurczu!- krzyknęła moja siostra doganiając chłopaka i łapiąc go mocno za ramie.- Masz ją przeprosić- syknęła. Chłopak popatrzył na nią i się chamsko uśmiechną.
- Bo co?- spytał strzepując dłoń Evi z ramienia. Widziałam jak prawie sięga do kieszeni po nóż. Podeszłam do niej i dotknęłam jej ramienia kręcąc głową, a mój wzrok mówił 'Nie warto'. Prychnęła i podeszłyśmy z, z powrotem do Jack'a.
- Nie przejmujcie się nim. To Tom. Typowy Emo i 'bad boy' tutaj. On zawsze taki jest, a teraz chodźcie bo spóźnimy się na lekcje.
Po odprowadzeniu mojej siostry pod sale muzyczną, ja i Jack poszliśmy do sali teatralnej. Gdy do niej weszłam aż zaparło mi dech w piersi. Wielka scena, rzędy krzeseł, reflektory. Do tego filary z eleganckimi zdobieniami.
- Heya Jack!- usłyszałam. Na psiaka rzucił się inny troche dziwnie wyglądający...w sumie sama nie wiem co to. No przypomina psa, ale nim nie jest.
- Hej Damian... Jackie już jest?- spytał pieseł na co ten drugi pokręcił głową.
- O, a to kto? Nowa koleżanka? Hm, a więc witaj piękna. Bolało cię jak spadłaś z nieba?- podszedł do mnie niebezpiecznie blisko. Czy on próbuje ze mną flirtować? Bo jeśli tak to mu to nie wychodzi.
- Nie, ale ciebie zaraz może coś zaboleć gdy cię niechcący uderzę- uśmiechnęłam się niewinnie. Zwierzaczkowi mina troszeczkę zrzedła. Od strony usłyszałam chichoty i nawet kilka komentarzy pochwalających mój tekst w jego stronę.
- Ech czemu wszystkie dziewczyny teraz są takie niedostępne- westchną.
- Może dlatego, że twoje teksty są marne?- uniosłam jedną brew do góry. Wszyscy obecni zaczęli się dusić ze śmiechu.
- Ah tak? To może ty masz niby lepsze?!- zwierzaczek się zbulwersował.
- No na pewno lepsze i bardziej skuteczniejsze niż ty- machnęłam teatralnie włosami.
- Udowodnij...- uśmiechną się chamsko. Ja wzruszyłam ramionami i podeszłam do pierwszej lepszej osoby, którą był Jack. Jego mina była piękna.
- No hej- uśmiechnęłam się nonszalancko, obejmując go ramieniem- chcesz iść na szejka?- poruszyłam brwiami.
- Ok w sumie czemu nie- wzruszył ramionami, a ja się zwróciłam do czerwonego zwierzaczka z zawadianckim uśmieszkiem.
- I co mówiłam, że bardziej skuteczne- zaśmiałam się jak i reszta osób. Odszedł zmazany i usiadł pod sceną obarżony. I w tym momęcie podeszło do mnie pełno osób pytających się o różne rzeczy.
- Dzieci! Spokojnie! Dajcie nowej koleżance przestrzeń osobistą!- dobiegł nas wszystkich melodyjny głos. Podeszła do mnie kobieta o kolorowych włosach jak i sukience.- Witam cię najserdeczniej w mojej klasie. Jak się nazywasz?
- Nazywam się Azzu i jestem marną istotą ludzką zwaną poniekąd człowiekiem- ukłoniłam się- Miło mi.- po klasie rozeszły się szepty. Łał pierwszy dzień i już mnie obgadują. Heh no nieźle.
- Hmm jesteś człowiekiem? Interesujące. W tej szkole mamy niewielu ludzi, ale z twoim podejściem wnioskowałabym prędzej, że jesteś demonem- kobieta się zaśmiała- Ja nazywam się Jackie i wszyscy cię serdecznie Witamy w Akademii Zoo Phoenix!- przytuliła mnie na co oddałam gest.
Całe zajęcia minęły w miłej atmoswerze, no nie licząc docinek ze strony zwierzaczka. Dowiedziałam się, że ma na imię Damian i jest demonem. No nie powiem to mi trochę zainponowało. Oprócz niejo poznałam także Kayle, Zilla, Mackenzie, Vanexę i jeszcze pare osób. Byli naprawdę mili. Reszta dnia minęła sprawnie. Tak jak mówiłam wcześniej poszliśmy z Jackiem na szejki, ale nie sami. Dołączyli do nas Zill i Kayla. Są parą. I to uroczą.
Gdy się rozeszliśmy z parką zakochanych Jack'a zaczepił jakiś pies o jasnym umaszczeniu i czerwonej obroży.
- Hej patrzcie przegryw znalazł sobie dziewczynę!
- Ona nie jest moją dziewczyną- powiedział zawstydzony Jack. Ten drugi zaczął go bardziej wyzywać, a we mnie narastała frustracja. Gdy chciał go uderzyć weszłam przed Jacka i chwyciłam jego pięść, mocno ściskając aż usłyszałam skomlenie.
- Radze ci się od niego odwalić jeśli nie chcesz mieć problemów ze mną. A uwierz nie chcesz ich mieć- szepnęłam i wyciągnęłam scyzoryk tak by tylko on widział. Po chwili uciekł z podkulonym ogonem, a za nim jego świta. Schowałam scyzoryk i potarłam skronie. Muszę się kontrolować bo moja druga jaźń nie może przejąć kontroli. Tak mam rozdwojenie jaźni, ale to kontroluje. Jakoś...
Odwróciłam się w stronę Jack'a i pomogłam mu wstać.
- Jesteś cały?- spytałąm.
- Tak...dzięki- uśmiechną się- No nic muszę lecieć. Pracuję w obserwatorium, może kiedyś wpadniesz pooglądamy gwiazdy. Jeszcze raz dzięki! Do jutra- pomachał mi i wybiegł ze szkoły. Wzięłam głęboki wdech i o mało nie zeszłam na zawał. Za mną stała moja siostra.
- Lubie tego psiaka. Jest spoko- poprawiła torbę- Dobra chodź, zbieramy się do domu.- I tak zakończył się nasz pierwszy dzień w Akademii Zoo Phoenix.