Maslow

 

Tablo reader up chevron

1. Zawsze będę cię kochać.

Fale bijące o brzeg, jakby chciały zająć tamto terytorium. Drzewa uginające się pod wpływem wiatru tak silnego, jakby chciał je wyrwać z ziemi. Przecinające, ciemne jak skrzydła kruka chmury na niebie, błyskawice i ledwo widoczne słońce wyłaniające się spośród skrzydeł ptaszyska.

Wszystko bardzo piękne. 
I jakże niebezpieczne, zwiastujące letnią burzę.

- Mamusiu?

Kobieta stojąca nad klifem powoli obróciła się do dziewczynki i łagodnie, zachęcająco uśmiechnęła, zaś dziecko podeszło szybko do niej, łapiąc za rękę, szukając schronienia w matczynym cieple.

Blondynka spojrzała na twarz jej małej kruszynki, a przed oczami stanął jej ojciec dziecka. Jej pierwsza, i ostatnia, wielka miłość. Jej nieszczęśliwa miłość, po której swój smutek zatapiała w alkoholu, zagrażając życie małej istotki rozwijającej się w niej. Małej części Jego.

Młoda kobieta, gdyż niespełna dwudziestopięcioletnia, odgarnęła pięciolatce włosy z czoła zapominając o istnieniu świata wokół niej. Liczyła się tylko ta chwila. Chwila, w której miłość emanowała z niej i skierowana była w stronę słodkiej, małej dziewczynki, która darzyła ją uczuciem równie dużym, równie istotnym, co mama.

- Mamusiu?


1. Zawsze bęę cię kochać.
       Verdana16Normalny        
 
 

Dziewczyna, jakby wybudzona z transu zerknęła na twarzyczkę córki, a następnie szybko odwróciła wzrok podziwiając z powrotem piękno natury przypominającej chaos w jej myślach, uczuciach i duszy.

Patrząc na zbliżający się sztorm, stwierdziła iż nie powinna była przychodzić tam z córką. To nie było miejsce dla niej.

- Tak, kochanie?

- Czemu nie mam tatusia?

Zszokowana, jasnowłosa niewiasta z powrotem zwróciła swój wzrok na dziewczynkę. Ona nigdy nie zadawała tego pytania.

- Masz tatusia. - szepnęła do dziecka.

- Gdzie? Wcale go nie mam! Nigdy go nie ma! Miałam przedstawienie i byłam księżniczką, a jego nie było!

Roztrzęsiona mama kucnęła przy istotce, która ocierała policzki z łez. Sama nie zauważyła, że i po jej twarzy zaczęły one płynąć. Starła je szybko, by dziecko nie zauważyło jak bardzo boli ją wspomnienie ojca małej i jakie wspomnienia obudziło w niej pytanie córki.

- Jest. - powiedziała stanowczo.

- Gdzie? Kiedy wróci?

Z bólem w sercu, kobieta nie wiedziała co odpowiedzieć.

- Nie wiem, kochanie. Ale wiem, że wróci.

Przytuliła do siebie córeczkę i pozwoliła jej się wypłakać. Sama ona czuła jak od środka rozrywa ją ból. Wiedziała jedno.

Nigdy nie pozwoli, by ktoś znów ją zranił i naraził na cierpienie jej jedyny, najcenniejszy skarb. Nawet jeśli sama będzie musiała go zranić.

- Mamusiu. - szepnęła dziewczynka.

- Tak?

- Kocham cię.

- Ja ciebie też, maluszku, ja ciebie też.

- Chodźmy stąd. - poprosiło dziecko po dłużyszm czasie, lecz matka miała inne plany.

- Jeszcze chwila. - uniosła się z kolan, opuściła rączkę córki i stanęła na samym skraju klifu.

Czuła jak coraz silniejszy wiatr targa jej włosami i całym jej ciałem jakby chciał ją zrzucić z urwiska. Świszczące powietrze przelatywało jej przez uszy, zagłuszając prośby dziewczynki, by wróciła do niej.
Zagłuszało płacz dziewczynki, która uświadomiła sobie, że zbliża się nieszczęście, którego nie zatrzyma.

Na które nie ma wpływu.

Mama dziewczynki cofnęła się szybko i podeszła do dziewczynki.

- Kocham cię. Nie zapominaj o tym nigdy. I zawsze będę cię kochać. - wychrypiała głosem ciężkim od łez.

- Mamusiu... - lecz dalej kobieta nie słuchała.

Skierowała się do swojego wcześniejszego miejsca i popatrzyła na dziecko.

- Mamusiu! - krzyczało ze łzami w oczach, a jej pięcioletnie ciałko trzęsło się ze strachu i od naporu silnego wiatru, targającego na wszystkie strony jej jasne, jak u mamy włosy.

Kobieta, nie zważając na wołania córki, obróciła się twarzą w stronę ciągnącego się przez wiele tysięcy kilometrów Oceanu Spokojnego. 
Rozłożyła ręce na boki i, w myślach powtarzając trzy słowa ,,Kocham cię, kruszynko", runęła w przepaść.

I nagle nastała cisza.

Wiatr przestał świszczeć, a fale zaprzestały uderzania o brzeg, jakby czas się zatrzymał. 
Jedyną rzeczą jaką było słychać, był plusk ciała wpadającego do wody kilka set metrów w dół i rozdzierający serce płacz dziewczynki, której mama popełniła samobójstwo.

I nagle ciszę przerwał przerażający wrzask, wydobywający się z zrozpaczonego dziecka.

Z osieroconego dziecka...

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...
~

You might like KatyaMonasterio's other books...