Invincible

 

Tablo reader up chevron

Introduction

Poprzeczkę zawsze stawiam najwyżej jak tylko jest to możliwe. Jestem typem człowieka, który nigdy nie lubi przegrywać, dlatego po prostu tego nie robię. Wolę sobie oszczędzić złego nastroju. Nie interesują mnie nagrody pocieszenia, wiem czego chcę. Mam świadomość swoich możliwości. Przekraczanie granic, łamanie wszelkich praw to moja działka. Wiem, że mogę osiągnąć wszystko, a przynajmniej tak mi się wydaje. Dla mnie nie ma znaczenia to, co będzie trzeba zrobić, by faktycznie zdobyć wszystko, a przynajmniej tegoroczny Puchar Kalifornii. Po trupach do celu, prawda? 
Osiągnę to, bez względu na wszystko. 

 

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

1. Tonight is the night

Cały dzień rozpierała mnie niesamowita energia. Tej nocy rozpoczyna się Puchar Kalifornii. Wiem, że wyścigi są niemalże codziennie, ale to właśnie Puchar Kalifornii jest najbardziej prestiżowy. Oczywiście mam zamiar go wygrać, po raz kolejny zresztą. Jeszcze nikt z przeciwnej drużyny nie dał rady ze mną wygrać. Bywają tacy, którzy mają lepsze samochody o lepszych osiągach niż ja, ale nie potrafią tego wykorzystać. Właśnie siedzę w sklepie, który należy do mojego starszego brata Pete'a. To on wprowadził mnie w świat nielegalnych wyścigów. Dzięki niemu o autach wiem niemalże wszystko. Mój brat jest mechanikiem samochodowym i oprócz sklepu z częściami i akcesoriami do tuningu, ma też swój warsztat. Poniekąd zastępuje mi też rodziców, którzy zginęli w wypadku samochodowym trzynaście lat temu. 
Jestem w trakcie analizowania trasy wyścigu otwierającego Puchar Kalifornii. Wiadomo, te początkowe są łatwe, by dać szansę innym, ale zazwyczaj kończy się to walką między Rebels Racing Squad, a tym, do którego należę ja, czyli Devilish Riders Club. Oczywiście ciężko jest dostać się do takich silnych grup od tak. Mimo, że mój brat założył DRC razem ze swoim przyjacielem, to i tak musiałam  sobie zapracować na to, by być ich członkiem. Oni już nie udzielają się w wyścigach aż tak bardzo, sporadycznie wezmą w czymś udział. Wracając do trasy, impreza rozpoczyna się na skrzyżowaniu Hollywood Boulevard z Highland Avenue. Następnie z Highland Ave skręcamy w lewo na Santa Monica Boulevard, która później zmienia się w Sunset Boulevard. Meta jest na North Main Street, pod Ratuszem. Oczywiście jest to trasa najbardziej zalecana, szczególnie dla początkujących. Ja już widzę, że nieco udoskonalę swoją trasę i wybiorę Hollywood Freeway, gdyż nie jest niedozwolona. Nie mogę się już doczekać, aż wsiądę za kierownicę mojego nowego Audi TT. Samochód wypróbowałam już na kilku mniejszych wyścigach i się sprawdził, dlatego myślę, że dzisiaj wygram. Wcześniej ścigałam się BMW z4, ale najwyższa pora spróbować czegoś innego. Preferuję mniejsze samochody, gdyż łatwiej jest osiągnąć nimi wyższą prędkość. Może nie należą do najbezpieczniejszych, ale są bardzo zwrotne i prowadzi się je lepiej, niż większe auta. Czasami miałam okazję ścigać się Mitsubishi Lancer Evo X mojego brata, które ma pożądne kopnięcie, ale przez jego masę tego nie czuć. Poza tym preferuję manualną skrzynię biegów. Automatyczna zmienia bieg na wyższy w złych momentach, przynajmniej ja to odczuwam. Owszem, automat jest przydatny, ale w mieście, gdyż tam nie jest konieczne osiągnięcie pewnej prędkości w jak najktrótszym czasie. Przez korki, ograniczenia prędkości czy sygnalizację świetlną często traci się możliwość w miarę dynamicznej jazdy. Wyszłam z mapy i wyłączyłam przeglądarkę. Chyba zgłodniałam z tego podekscytowania, dlatego przeszłam na zaplecze, gdzie zostawiłam ciastka czekoladowe. Nie miałam czasu, by zrobić rano śniadanie, dlatego wzięłam pierwsze lepsze opakowanie ciastek, które znalazłam w szafce. Wzięłam ze sobą całą paczkę, gdyż usłyszałam, że ktoś wszedł do sklepu. Wróciłam za ladę i zobaczyłam, że między półkami krąży wysoki brunet, cały ubrany na czarno. Nie wydaje mi się, by potrzebował mojej pomocy, dlatego otworzyłam ciastka i zaczęłam jeść, przy okazji uważając, by się nie uświnić. Mam bardzo dużo męskich cech, w końcu zostałam wychowana głównie przez brata i jego przyjaciela, Patricka. Miałam ogromne szczęście, że Pete był już wtedy pełnoletni, inaczej wylądowałabym w domu dziecka, ewentualnie u jakiejś dalekiej ciotki, która mieszka na Florydzie. Usłyszłam dźwięk nadchodzącego SMSa, dlatego schyliłam się, gdyż mój iPhone leżał na podłodze podłączony do ładowarki. Tak jak się spodziewałam, była to wiadomość od Dev, która również należy do świata nielegalnych wyścigów.
Dev: Będę u ciebie o dwudziestej. Mam kilka news'ów.
Ja: ok, będę czekać. 
Kliknęłam wyślij, gdyż usłyszałam chrząknięcie. Podniosłam się, prawie uderzając głową o biurko. Po drugiej stronie lady stał ten brunet, teraz widziałam go doskonale. Był bardzo wysoki, przynajmniej z mojej perspektywy, gdyż nie należę do najwyższych. Miał na sobie czarną koszulkę z krótkim rękawem i dekoltem w kształcie litery V, przez co widziałam wszystkie jego tatuaże. Jego niebieskie oczy były tak przeszywające, że aż przeszedł mnie dreszcz. Nie mogłam nic wyczytać z jego twarzy. Nie mogę powiedzieć, należy do atrakcyjnych, ale jest nieco przerażający. Położył na ladzie dwie przednie lampy do Forda Mustanga V, oraz niebieskie żarówki do świateł mijania i drogowych. Skasowałam jego zakupy.

- Osiemdziesiąt osiem dolarów - rzekłam, pewnym siebie tonem. Brunet wyjął z kieszeni portfel i podał mi studolarowy banknot, a ja wydałam mu dwanaście. - Miłego dnia - powiedziałam. Uśmiechnął się przelotnie.

- Nawzajem - mruknął i zabrał swoje zakupy, a następnie wyszedł z budynku. Skąd biorą się tacy przerażający ludzie? Usiadłam na skórzanym krześle obrotowym. Na szczęście za niecałą godzinę kończę pracę i w końcu zjem coś bardziej pożywnego. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi, które są na zapleczu, co oznacza, że Pete albo Pat się nudzi. Odwróciłam się w stronę korytarza prowadzącego na zaplecze i chwilę później moim oczom ukazał się Patrick, cały umazany smarem. 

- Cześć mała! - krzyknął i chciał mnie przytulić, na co zapiszczałam i przejechałam krzesłem kilka metrów do tyłu - Okej, wiem że jestem uwalony tym gównem. Jak tam samopoczucie przed dzisiejszym wieczorem? - zapytał, biorąc z opakowania kilka czekoladowych ciastek. 

- Wiesz przecież, że zawsze tak samo - uśmiechnęłam się do blondyna - jaram się jak głupia. Oczywiście mam zamiar wygrać. 

- Max, ty i ten twój przerost ambicji - przewrócił oczami, a ja zaczęłam się śmiać. Sam mnie tego nauczył!

- Ej, to przez ciebie mam obsesję na punkcie bycia najlepszą. Ty mnie nakręcałeś na wyścigi, Pete przecież był temu przeciwny. 

- Co racja, to racja. Zmienił zdanie jak zdobyłaś pierwszy Puchar Kalifornii - uśmiechnął się. 

- Mój własny brat we mnie nie wierzył! Wiem, że podobno jestem laską i wiem, co wszyscy myślą o kobiecie za kierownicą, ale bez jaj, jestem bardziej męska niż wszystkim się wydaje - stwierdziłam.

- W to nie wątpię, mała. Okej, wracam do warsztatu. Pete mnie zabije jak nie skończę tego auta - powiedział. 

- Widzimy się na otwarciu, tak?

- Jasne - uśmiechnął się i poprawił okulary, które zsuwały mu się z nosa - Do zobaczenia.

- Miłej pracy - powiedziałam. Ciekawe jakie newsy ma dla mnie Dev.

 

Zatrzymałam moje Audi na parkingu pod sklepem sieci Target w Beverly Hills, gdyż mieszkam niedaleko. Wyłączyłam silnik i zaciągnęłam hamulec ręczny, a następnie wysiadłam z samochodu. Ruszyłam w stronę wejścia do supermarketu. Pech chciał, że przypadkiem na kogoś wpadłam w drzwiach. Spojrzałam na ową osobę i prawie przeklęłam. 

- Cześć maluszku! - krzyknął Ronnie prosto do ucha. 

- Ronnie - warknęłam. Radke był liderem Rebelsów, kiedyś należał do nas. Mimo, że teoretycznie ze sobą stale rywalizujemy, to lubimy się. Brunet także miał wpływ na moje zamiłowanie do samochodów.

- Dzisiaj się ścigamy, co? 

- Ronnie, Ronnie, o ściganiu nie ma mowy - uśmiechnęłam się - przecież obydwoje wiemy, że korona jest tylko jedna i pasuje tylko na mnie.

- Mam tajną broń, kochana - powiedział - Dzisiaj ją zaprezentuję.

- Powodzenia, kochany - rzekłam i weszłam do sklepu. Wzięłam koszyk i skierowałam się na warzywa, na które mam ochotę od kilku dni. Wzięłam kilka sztuk papryki, cukinii i ogórków, coś z tego wykombinuję. 



Drzwi wejściowe otworzyły się równo o dwudziestej. Co jak co, ale punktualność Dev ma opanowaną do perfekcji.

- Cześć, Starr - powiedziała. Max Starr to mój pseudonim w świecie wyścigów. 

- Witaj - uśmiechnęłam się. Brunetka usiadła na fotelu, który znajdował się naprzeciwko kanapy, na której siedziałam. 

- Rozmawiałam z kilkoma osobami - zaczęła - RRS mają jakąś tajną broń na dzisiaj.

- Słyszałam, spotkałam Ronniego. Co prawda nie wiem co to, ale nie sądzę, by było to coś poważnego.

- Może nowy samochód? Przecież męczy tego Chevroleta od kilku ładnych lat. 

- Nie sądzę. Gdyby było to auto, to by powiedział - stwierdziłam - W każdym razie, wątpię by dał mi radę. Moje maleństwo jest cudownie szybkie - uśmiechnęłam się.

- No właśnie. Nie mogę się doczekać wyścigu. Chcę wypróbować mojego nowego Mercedesa - uśmiechnęła się. Dev również była dobra w te klocki, ale momentami brakowało jej pewności siebie. Ja w nią wierzę tak bardzo, jak wierzę w siebie. Puchar Kalifornii należy do Devilish Riders Club, bez względu na wszystko.

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

2. The Race

Już nie mogę się doczekać mojego kolejnego zwycięstwa w Pucharze Kalifornii. Stałam przed lustrem, miałam na sobie czarne, potargane rurki z wysokim stanem, czarny bralet i skórzaną ramoneskę, z ćwiekami na kołnierzu. Na stopy włożyłam buty za kostkę z grubą podeszwą i obcasem, ich cholewki również były ponabijane srebrnymi ćwiekami. Czarne włosy zostawiłam rozpuszczone. Usta pociągnęłam moją ulubioną, czerwoną szminką i byłam gotowa do wyjścia. Wyścig zaczyna się dopiero za półtorej godziny, ale za jakieś czterdzieści minut jest wielkie otwarcie Pucharu Kalifornii, dlatego muszę się zbierać. Na miejsce powinnam dojechać za jakieś dwadzieścia minut, z racji tego, że jest już po pierwszej nad ranem. Mieszkam przy Roxbury Drive w Beverly Hills razem z bratem, który dalej jest starym kawalerem, bo stworzył potwora, czyli mnie. A raczej dlatego, że czeka na kobietę idealną, której nie znajdzie, bo taka nie istnieje. Do kieszeni kurtki włożyłam mojego iPhone'a i zeszłam po schodach na dół. Przypomniałam sobie, że kluczyki do mojego Audi są w salonie, dlatego skręciłam lewo. Odnalazłam przedmiot i wyszłam z domu. Przeszłam przez chodnik i wsiadłam do mojego samochodu. Mam nadzieję, że dobrze się dzisiaj spiszemy. 

 

Na miejsce dojechałam po dwudziestu minutach, czyli tak, jak przewidziałam. Zauważyłam ludzi ode mnie z klubu, dlatego zatrzymałam samochód obok czerwonego Mercedesa AMG GT. Wysiadłam i zauważyłam, że to samochód mojego przyjaciela. Kupił go chwilę przed swoim wyjazdem. Spojrzałam na grupę Devils'ów i zauważyłam wśrod nich Colsona, dlatego przyspieszyłam. Mój przyjaciel odwrócił się w moją stronę, przez co mnie zauważył. Uśmiechnęłam się szeroko i można powiedzieć, że na niego wskoczyłam.

- Kells! - krzyknęłam mu do ucha - Co ty tutaj robisz? - zapytałam. Blondyn na jakiś czas wrócił do swojego miasta rodzinnego, Cleveland. Nie było go w L.A jakieś pół roku, dlatego jestem zaskoczona jego obecnością. Nawet mi nie powiedział, że wraca.

- Max, maluszku! - zaśmiał się. W porównaniu z nim faktycznie jestem niska, Colson ma ponad metr dziewięćdziesiąt wzrostu. - Wróciłem do Kalifornii, przecież nie odpuszczę Pucharu Kalifornii i kolejnego zwycięstwa Devilish Riders Club - uśmiechnął się i postawił mnie na asfalcie. Miał na sobie szare, oczywiście poprzecierane i potargane dżinsy, białą koszulkę z dekoltem w serek i czarne Conversy. Objął mnie mocno w pasie, gdyż na horyzoncie pojawili się Rebelsi. Standardowo muszą zrobić show, dlatego podjechali całą grupą. 

- Wygramy dzisiaj - uśmiechnęłam się do Colsona. Puchar Kalifornii rozgrywa się indywidualnie i drużynowo. Oczywiście jest więcej ekip, które chcą wygrać, ale wszystko rozgrywa się między nami a Rebelsami. Po mojej prawej stronie znalazła się Dev.

- Cześć Kells - przybiła piątkę z blondynem - No cóż, jakoś nie widzę tej tajnej broni Ronnie'go - rzuciła. Fakt, przyjechał swoim czerwonym Chevroletem Camaro V. Chyba, że pokombinował u mechanika i przeprogramował komputer na więcej koni mechanicznych. 

- Wszystko wyjdzie w praniu - uśmiechnęłam się. Coraz więcej osób zbierało się na skrzyżowaniu Hollywood Blvd i Highland Ave. Wyścigi stają się coraz bardziej popularne. Jak to jest możliwe, że LAPD nas nie ściga? Sponsorzy i organizatorzy mają z nimi umowę. Raz za czas kogoś gonią, oczywiście jest to z góry umówione. Oficjalnie wyścigi są nielegalne. Ciekawe czy Patrick i Pete przyjadą na czas. W tym roku to oni otwierają zawody. 

- Ładne Audi sobie sprawiłaś - stwierdził Colson. 

 - Dzięki - uśmiechnęłam się - z4 dalej mam, ale preferuję go do zwykłej jazdy. Jest już trochę zmęczone.

- Nie dziwię się, nieźle go zjechałaś.

- Wiem, ale dzięki temu wygrałam wszystko - stwierdziłam. Usłyszałam znajomy ryk silnika i spojrzałam w stronę, z którego nadchodził dźwięk. Był to mój brat i Pat, dlatego uśmiechnęłam się. 

- Oni otwierają zawody, co nie? - zapytał mnie Kells. 

- Tak, tym razem to oni mają ten zaszczyt - uśmiechnęłam się. Pete wyjął wielki głośnik z bagażnika i podpiął do niego mikrofon, który podał Patrickowi. Blondyn stanął na głośniku, a następnie wszedł na dach samochodu. To samo zrobił mój brat, gdyż obydwoje nie należą do najwyższych.

- Jesteście gotowi na największą imprezę w Kalifornii? - krzyknął Stump do mikrofonu. Tłum krzyknął 'tak'. - Zapraszamy przedstawicieli wszystkich ekip - rzekł. Kilkanaście osób ruszyło w stronę blondyna. Pociągnęłam Colsona za rękę. To on jest przedstawicielem naszego klubu, ale ja też mam coś do powiedzenia wszystkim uczestnikom. Stanęliśmy jako ostatni, za Ronnie'm, który uśmiechał się cwanie. Kells przybił sobie z nim żółwika. To nie tak, że nasze kluby się nie lubią, po prostu tylko ze sobą rywalizujemy. Wyłączyłam się na dłuższy moment i zaczęłam słuchać dopiero, gdy przemawiał Radke.

- Ten sezon należy do Rebelsów! - krzyknął. Powtarza to co roku, dlatego większość zaczęła się śmiać - Dzisiaj wygra nasza tajna broń - rzekł i przekazał mikrofon Colsonowi. 

- Ronnie, od kiedy zmieniłeś zawód na komika? - powiedział, czym wywołał śmiech wśród zebranych - nie powiem nic ciekawego, po prostu bawcie się dobrze i zawsze zapinajcie pasy - rzekł i uśmiechnął się. Podał mi mikrofon, a ja pokazałam mu gestem, że ma się schylić. Usiadłam mu na ramionach, a on wstał. 

- Królowa przemawia - rzekłam. Rozległy się oklaski i gwizdy. Przez te kilka lat i dziesiątki zwycięstw wyrobiłam sobie ogromny szacunek wśród osób, które biorą udział w wyścigach. Nie tylko wśród tych, którzy się ścigają, ale też między obserwatorami - Chcę tylko powiedzieć, że królowa jest tylko jedna i w koronie mi do twarzy. Miłego ścigania - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Colson ponownie kucnął, a ja znalazłam się na asfalcie. Oddałam mikrofon Patrickowi, gdyż wiedziałam, że teraz czas na małą imprezę. 

- Dziękujemy wszystkim! Siódmy coroczny Puchar Kalifornii został oficjalnie otwarty! - powiedział, a wszyscy zaczęli klaskać, gwizdać lub krzyczeć. Chwilę później ze wszystkich głośników popłynęły pierwsze takty "Give It All" zespołu Rise Against. Uśmiechnęłam się szeroko i razem z Kellsem ruszyłam do naszej ekipy.

 

Siedziałam za kierownicą mojego Audi TT. Tuż za mną stał Kells i Alex i ktoś z Rebelsów. Obok Ronnie, jak zawsze. W dzisiejszym wyścigu każda drużyna może wystawić maksymalnie trzech zawodników.  Ogólnie startuje trzydzieści osób, w tym nie każdy należy do jakiegoś klubu. Na chodnikach pojawiły się dziewczyny machające flagami, czym rozpoczynają wyścig. Rozłożyły ręce na boki, dlatego popuściłam już nieco pedał sprzęgła. Gdy gwałtownie machnęły rękami w dół, dodałam gwałtownie gazu, puszczając sprzęgło. Przeciągnęłam nieco bieg, gdyż zależało mi na szybkim przyspieszeniu. Ponownie przycisnęłam sprzęgło i zmieniłam bieg na dwójkę. Łatwiej jest mi rozpędzić samochód na niższym biegu, dlatego wrzuciłam trójkę, by jak najkrócej jechać czwartym biegiem, który strasznie zamula silnik.  Dodałam gazu i dojechałam do Sunset Boulevard, gdzie skręciłam i od razu wbiłam czwarty bieg. Tę samą trasę wybrał Alex i kilkoro innych osób. O tej porze nie ma żadnego ruchu, a przynajmniej nie w centrum. Jeżeli już jakiś samochód się pojawi, to raczej na autostradach lub drogach stanowych. Zmieniłam bieg na wyższy i kontynuowałam jazdę Sunset Blvd. Wygląda na to, że na razie prowadzę. Jechałam środkowym pasem. Jeżeli jakiś samochód skręciłby na tą drogę, to unikniemy zderzenia. Trzymałam prawą nogę na gazie, by jeszcze się rozpędzić, a następnie wcisnęłam sprzęgło i wrzuciłam szósty bieg. Za chwilę będę skręcać w Hollywood Freeway, a zjazd na tą drogę jest trochę niebezpieczny. Puściłam gaz i wrzuciłam bieg jałowy. Samochód zaczął zwalniać do w miarę bezpiecznej prędkości a ja skręciłam kierownicą w prawo, by wjechać na zjazd. Wrzuciłam trójkę, by ponownie się rozpędzić, ale nie szalałam zbytnio, gdyż stan techniczny tej drogi nie powala na kolana. Widziałam, że żaden samochód nie porusza się Hollywood Fwy, dlatego nie zwalniałam. W końcu znalazłam się na środkowym pasie drogi i mogłam jechać szybciej. Kontynuowałam jazdę moją standardową techniką i minęłam zjazd z Santa Monica Boulevard. Gdy byłam już kilkadziesiąt metrów dalej, obok mnie pojawił się samochód - czerwony Chevrolet Camaro, dlatego byłam niemalże pewna, że to Ronnie. Nie mogłam tego stwierdzić całkowicie, gdyż po pierwsze było ciemno, a po drugie ten samochód ma całkowicie zaciemnione szyby i nie widać kierowcy. Nie dałam za wygraną, przyspieszyłam. Jechaliśmy łeb w łeb, co mnie cholernie irytowało. Jechaliśmy tak od kilku minut, aż w końcu zauważyłam znak zjazdu na West Temple Street. Stwierdziłam, że z tej drogi nie będę musiała się wracać, następny jest dopiero na North Los Angeles Street, która znajduje się jedną przecznicę za ratuszem. Zwolniłam i zredukowałam bieg, tak by w jednym kawałku wyjechać na West Temple. Krzyknęłam z radości, gdy czerwony Chevrolet jechał dalej. Ponownie dodałam gazu i skręciłam w lewo. Jeszcze tylko około siedemset pięćdziesięciu metrów i kolejne zwycięstwo w Pucharze Kalifornii będzie moje! Jechałam sto czterdzieści killometrów na godzinę, a limit prędkości tutaj to sześćdziesiąt. Przypomniałam sobie, że North Main Street jest ulicą jednokierunkową. Pieprzyć przepisy! Wrzuciłam na luz i zaczęłam wytracać prędkość. Zobaczyłam, że z naprzeciwka pędzi czerwone Camaro.

- Kurwa mać! - krzyknęłam. Nie dam mu wygrać. Skręciłam w Main Street i wrzuciłam czwarty bieg. Po raz kolejny dzisiaj jechaliśmy łeb w łeb. Byłam wściekła, dlatego przyspieszyłam i zmieniłam bieg na wyższy. Kierowca Chevroleta również przyspieszył. Zacisnęłam dłonie na kierownicy. Jeszcze tylko kilkadziesiąt metrów. Dodałam gazu po raz kolejny. Na mecie zawsze ustawiane są kamery, bo czasami zdarzają się takie sytuacje jak ta teraz. Przejechałam linię zaznaczoną na żółto równo z pieprzonym Chevroletem i zaczęłam hamować, a następnie zjechałam na pobocze. Chwilę później metę przekroczyły inne samochody, w tym Colson. Czerwone Camaro nie zatrzymało się, pojechało dalej. To nie w sylu Ronnie'go. Kells również zatrzymał swój samochód w zatoczce, zaraz za moim. Wyłączyłam silnik i wysiadłam z auta, wchodząc na chodnik. Co do cholery jasnej właśnie się wydarzyło? Na metę wjechał czerwony Chevrolet, z którego po chwili wysiadł Ronnie. Pomachał mi i ruszył w moją stronę. Colson wysiadł ze swojego Mercedesa i stanął tuż obok mnie.

- Max, miałaś okazję poznać już moją gwiazdę? - zapytał. Przewróciłam oczami.

- Tak - warknęłam. 

- Kto to do cholery był? - zapytał blondyn. 

- Andy Sixx. Uważaj, Starr, dni twojej chwały się kończą - powiedział brunet i wrócił do swojego samochodu. Sama również skierowałam się w stronę mojego Audi. 

- Max! - krzyknął za mną Colson, ale nie odwróciłam się. Ja nigdy nie przegrywam.

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

4. where did the party go?

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

5. Fuck Everything

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

6. Play and win

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

7. Confused

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

8. You act like you never had love

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

9. New Road

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

10. Red Wine

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

11. Relationships

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

12. I really don't care

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

13. I'm always there for you

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

14. I've got a burning desire for you, baby

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

16. You can call me queen

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

18. Me and my broken heart

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

19. And the reason is you

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...
~

You might like DizzyxHurricane's other books...