Hatred

 

Tablo reader up chevron

Introduction

*Rebeca*

Właśnie wracałam taksówką od Rosalie. Mojej przyjaciółki. Była wysoką, jak na swój wiek,  ciemną blondynką o dość bladej cerze. Miła zielone oczy i włosy sięgające do łopatek. Była śliczna. Taksówką nie jechałam do swojego domu, bo po co. Rodzice wyjechali, znów. Podobno jakiś wyjazd służbowy. Tsa, bo im uwierzę. No więc jechałam do domu mojej siostry Victorii. Czasem mnie wnerwiała. Zachowywała się jak matka, ale czasami zbytnio przesadzała. Była 22:45. Jak wrócę się zacznie. Tori była brunetką średniego wzrostu, wyższa od Rose. Miała niebieskie oczy. Była szczupła i wysportowana, w sumie ja też. Tak się zamyśliłam, że nie zauważyłam jak kierowca zatrzymał się pod podanym przeze mnie adresem. Są wakacje, wiec ,,laba". Dałam mu pieniądze za przejazd, powiedziałam krótkie ,,Dziękuje i do widzenia" i zamknęłam drzwi. Kiedy kierowca odjechał udałam się do drzwi. Jej dom nie był duży, ale za to przytulny. Miał kilka sypialni i łazienek, piękny ogród z przeróżnymi roślinami. W lato, tak jak teraz, było tu pięknie. Jestem niezdarna i zapominalska, ale jak mam wrażenie, że czegoś zapomnę, to tak jest. Gdy byłam już w domu i zamknęłam drzwi frontowe usłyszałam, już tak dobrze znajomy mi głos:

- Gdzieś ty do cholery była?!- żadna nowość, wiedziałam, że się będzie drzeć.

- u Rose.- powiedziałam i zdjęłam swoja torebkę z ramienia, aby móc odwiesić moją kurtkę na wieszak. Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi.

- Do siebie. Już.- jak powiedziała, tak zrobiłam. Ta, później usłyszałam już tylko kroki i odgłos zamykanych drzwi.

- Cześć skarbie.- przywitał, jak przypuszczam, męski głos moja siostrę.

- Hej.- odpowiedziała. Byłam u siebie w pokoju, a i tak wszystko słyszałam.

- Masz  broń. - spytał inny męski głos.

- Jasne. - odpowiedział Vic. Co do cholery?! Jaką broń?! 

Nurtowało mnie pytanie:

KTO TO DO CHOLERY JEST?!

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...
~

You might like sandysss.x's other books...