amnesia // hood

 

Tablo reader up chevron

amnesia

"If what we had was real
How could you be fine?

'Cause I'm not fine at all"

 

© 2014  Stajls

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

one

Droga Ally,

nigdy nie sądziłem, że kiedykolwiek zdecyduję się, żeby do Ciebie napisać. Nie zliczę nieprzespanych nocy, ilości wlanego w siebie alkoholu i Twoich podartych zdjęć. I wiesz? To symboliczne rozrywanie papieru z wizerunkiem Twojej uśmiechniętej twarzy nie pomogło. Nie poczułem ulgi nawet przez sekundę, bo wciąż miałem przed oczami wszystkie momenty, które spędziliśmy razem. Kiedy byliśmy szczęśliwi. Niemal słyszałem dźwięk Twojego głosu, czułem Twój zapach i dreszcze przechodzące po moim ciele, jak wtedy, kiedy mnie dotykałaś. To zabawne, jak potrafiłaś na mnie wpłynąć. Jedno Twoje słowo i byłem u Twych stóp. Wiesz dlaczego? Kochałem Cię. Niezaprzeczalnie i niezachwianie.(…)

Westchnął pod nosem i posyłając jeden z najszczerszych uśmiechów do dziewczyny siedzącej obok, wyciągnął kluczyk ze stacyjki. Zamknął okno ledwo trzymającego się w całości czerwonego pick upa i wysiadł, by otworzyć drzwi swojej towarzyszce. Ta podarowała mu krótki pocałunek i podała rękę, by wyskoczyć z samochodu. Trzymając chłopaka za ramię, które zostało odsłonięte w całej okazałości, dzięki jego szarej koszulce z podwiniętymi rękawkami, weszli do sklepu na dość małej stacji benzynowej. Ciemnooki rozejrzał się po małym i dusznym pomieszczeniu, aż jego wzrok przyciągnęła półka po brzegi zapełniona alkoholem. Pociągnął za sobą drobną brunetkę i kilka sekund później stali przy regale, lustrując wzrokiem asortyment.

-Wino?-dziewczyna stanęła na palcach i z ledwością pokazała na ciemną butelkę. Chłopak mruknął coś niezrozumiałego i sięgnął po alkohol.-Tylko jedną?

-Nie rozpijam nieletnich-zaśmiał się, a ona spojrzała na niego z naburmuszoną miną.

Słońce miało się ku zachodowi, a na niebo wstępował księżyc. W samochodzie panowała cisza, przerywana jedynie przez ich ulubioną piosenkę płynącą z radia. Dziewczyna wpatrywała się w okno i oglądała znikające za nimi budynki i wstępujące na ich miejsce puste plaże oraz fale, które nadzwyczaj delikatnie obijały się o pobliski klif. Przez otwarte okno, czuła jak ciepły wiatr otula jej włosy i z przymkniętymi oczami rozkoszowała się tą chwilą.

Kiedy stanęli na pustym poboczu, chłopak przecisnął się przez tylne okno samochodu i rozsiadł się wygodnie na przyczepie, uprzednio rozkładając stary koc w kratę, który woził ze sobą od dłuższego czasu. Postawił na nim dwie butelki z alkoholem, czekoladę i ich ulubione serowe chrupki, które śmierdziały niemiłosiernie. Dziewczyna wdrapała się na miejsce obok szatyna i oparła głowę na jego ramieniu, obserwując rozciągający się przed nimi krajobraz Morza Tasmańskiego. Ten objął ją, pozwalając, by jej głowa spoczęła na jego klatce piersiowej. Chciał, żeby ta chwila trwała wiecznie.

Upiła kolejny łyk ciemnoczerwonego napoju i przekazała butelkę swojemu towarzyszowi. Chociaż czuła, że kręciło jej się w głowie, nie miała zamiaru przestać. Lubiła ten moment, kiedy była pijana i mogła zapomnieć o wszystkich problemach w jej życiu.

-Boże, jesteś taki wstawiona-zaczął śmiać się tak głośno, że prawdopodobnie słyszeli go wszyscy w odległości stu mil. Dziewczyna zmierzwiła jego włosy i położyła się na plecach, wpatrując w gwieździste niebo.

-Wiesz co? Powinniśmy tu zamieszkać-mruknęła zadowolona ze swojego pomysłu i splotła dłonie, podkładając je pod głowę. Kącik ust chłopaka uniósł się do góry i położył się obok swojej towarzyszki, próbując odnaleźć wzrokiem punkt, w który się wpatrywała.

-Naprawdę chciałabyś zamieszkać na przyczepie mojego samochodu?

-Jakby tu zamontować jakąś wygodną kanapę, to pewnie byłoby tu całkiem przyjemnie.

 

(…) Nigdy nie zapomnę, jak spędzaliśmy wieczory nad morzem, gdzie oprócz nas, nie było żadnej żywej duszy. Doskonale pamiętam o czym rozmawialiśmy. Pamiętam, jak wtulałaś się w moje ciało mówiąc, że chciałabyś, żeby ta chwila trwała wiecznie. Oh, Ally, byłem takim idiotą. Wciąż jestem, bo wiesz co? Bo gdzieś w środku wciąż czuję ukłucie, kiedykolwiek wspominam o tym, co nas łączyło. Ba, kiedykolwiek usłyszę Twoje imię. Jestem głupcem, bo wciąż mam nadzieję, że to jedynie koszmar, z którego obudzę się przy Twoim boku. Czując zapach Twojej pościeli i widząc Twoje drobne ciało owinięte w moją koszulkę, która była na Ciebie o wiele za duża. Wciąż rozmyślam o naszych pocałunkach. O tym, jak smakowały Twoje usta. O tym, jak lubiłaś, kiedy całowałem Cię za uchem, choć mówiłaś, że to strasznie łaskocze. I wiesz co? Chyba za Tobą tęsknię. Cholernie.

 

Calum.

 

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

two

Moja droga Ally…bo chyba wciąż mogę nazywać Cię “moją”?

Tak, to znowu ja. Właśnie siedzę przy tym cholernym drzewie, przy którym pierwszy raz powiedziałem Ci co czuję i wiesz… Jestem w rozsypce. Odpalam kolejnego już papierosa i czuję jak ten obrzydliwy dym wypełnia moje płuca. Ale nawet to gówno nie pomaga mi pozbyć się Ciebie z mojego umysłu. To zabawne. Od kiedy tylko pamiętam, bałem się. Bałem się, że zachowam się, jak totalny kretyn i skrzywdzę Cię i nie zniósłbym myśli, że jest Ci źle, bo nie zasługujesz na to. Mimo tego, że odeszłaś z dnia na dzień, nie zasługujesz. Ally, nie jestem mściwym człowiekiem. Nigdy nim nie byłem. Od zawsze pragnąłem tylko i wyłącznie Twojego szczęścia i, rany, nie mogę uwierzyć, że to napiszę, ale wciąż tak jest. Mimo, że potraktowałaś mnie jak śmiecia. Mimo, że teraz to on jest tym, który trzyma Cię w swoich ramionach, szepcze do ucha, a Ty jesteś jego. To wszystko poszło w złym kierunku, wiesz? Chciałbym wiedzieć, czy Cię skrzywdziłem, czy nie byłem wystarczająco dobry i czy chociaż przez chwilę przez Twój umysł przebiegła myśl, że to właśnie ja mógłbym być tym jedynym.(…)

 

- Co.. Co Ty tu robisz? - wydukała z siebie zdziwiona dziewczyna i ze szczerym uśmiechem na ustach, odgarnęła za ucho kosmyk włosów, który zdążył opaść jej na oko. Chłopak jedynie przewrócił oczami i przyciągnął do siebie drobne ciało brunetki, zamykając ją w szczelnym uścisku.

- Nie mogę odebrać ze szkoły mojej dziewczyny? - mruknął, a Ally wtuliła się mocniej w ciało szatyna, zaciągając się mocniej zapachem jego koszulki. Ten chwycił jej małą dłoń w swoją większą i pociągnął delikatnie w stronę zaparkowanego samochodu. Tradycyjnie otworzył przed nią drzwi, a drobna brunetka wspięła się na siedzenie pasażera, posyłając mu w podziękowaniu  uśmiech, który sprawiał, że robiło mu się cieplej na sercu. I w tym właśnie momencie pomyślał, że już zawsze mógłby tak stać i opierać się o drzwi tego samochodu, z których odpadała już czerwona farba i wpatrywać się w jej promienną twarz, zapominając o bożym świecie.

 

(…)Tak bardzo chciałbym wiedzieć, czy wszystko z Tobą w porządku. Czy czasami czujesz się samotna? Czy myślisz o mnie, tak często, jak ja myślę o Tobie…

Słyszałem, że jesteś z nim szczęśliwa, ale nie potrafię dopuścić tej myśli do mojego umysłu. To powinienem być ja. To ja powinienem być tym, który sprawia, że w ciężkich chwilach na Twoje usta wstępuje uśmiech, a czarne myśli znikają. To ja powinienem bronić Cię przed złem tego świata i stać za Tobą murem, kiedykolwiek ktoś sprawia Ci przykrość. Ally, mam nadzieję, że gdzieś w głębi serca, choćby na samiutkim dnie, znajdują się wszystkie nasze wspomnienia i marzenia, które porzuciłaś wraz z chwilą, kiedy postanowiłaś odejść. Chciałbym, żebyś zawsze pamiętała o tym, co do Ciebie czuję i że jestem tu dla Ciebie. Zawsze będę, bo jestem głupcem, który wciąż ma nadzieję na lepsze jutro.

Calum.

 

 

 

 

 

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...
~

You might like stajls's other books...