night talks // hood

 

Tablo reader up chevron

let's begin

Hej, babeczko.

Cześć, czarnuchu.

 

© 2014 Stajls

 

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

prologue

Słońce miało się ku zachodowi; przechodnie znikali w drzwiach swoich mieszkań, a chłodny, jesienny wiatr dawał o sobie znać. Gorąca para unosiła się nad kubkami świeżo zaparzonej herbaty, a woń rozpływała się w przytulnym cieple panującym w kuchni. Zziębnięte stopy przyodziane zostały w wełniane skarpety, a na ramionach spoczął o wiele za duży sweter, dający poczucie komfortu i bezpieczeństwa. Długie, ciemne włosy, których końce wywinęły się od wilgoci panującej na zewnątrz, opadały kaskadami na ramiona. Małe pomieszczenie wypełniało ciche pomrukiwanie kota śpiącego na jednym z foteli i melodia piosenki, która wprowadzała dziewczynę w melancholię. Ciemne tęczówki wpatrywały się w jasny ekran komputera, a długie paznokcie wystukukiwały rytm na blacie mahoniowego biurka. Z cichym westchnięciem przesunęła palcem po kursorze z nadzieją na to, że chwilę później przed jej oczyma pojawi się mała, czerwona jedynka przy kopercie, zwiastująca nieodczytaną wiadomość. Na ustach pojawił się cień uśmiechu i nawet opadający na jej twarz kosmyk włosów przestał mieć jakiekolwiek znaczenie. Napisał.

 

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...

first

Hej, babeczko. Dochodzi prawie czwarta nad ranem, moje oczy przestają ze mną współpracować, a ja biorę się za pisanie wiadomości do Ciebie. Matka czepia się, że praktycznie nie sypiam, bo wciąż z Tobą rozmawiam, ale, hej, to nie moja wina. Strefy czasowe to niezłe suki, co nie?

Opowiem Ci jak minął mi dzień, bo to już chyba nasza tradycja, prawda? Test z algebry był okropny. Beznadziejny. Przeraźliwie trudny. Aż spociły mi się dłonie. Ale wydaje mi się, że go zaliczę. Bo podobno jestem w tym dobry. Ty mi tak powiedziałaś, pamiętasz? Mam nadzieję, że naprawdę we mnie wierzysz, bo jeśli mówisz to tylko dlatego, że mnie lubisz, to… Nie lubię Cię. Byłem też na kawie z tą blondynką z ekonomii, ale nie była dobrą partnerką do rozmów. Nie tak jak Ty. Nie interesował ją fakt, że lunch był wyjątkowo obrzydliwy (wyglądał, jakby ktoś już go jadł), ani to, że trzy dni mamy mecz. Wspominałem, że jestem w pierwszym składzie? Rany, nawet nie wiesz jak mnie to cieszy! I mamy nowe koszulki. Niebieskie. Skopiemy im tyłki, mówię Ci.

A co u Ciebie, Claire? Jak płynie życie (bo życie może płynąć, nie?) po drugiej stronie globu?

 


 

Cześć, czarnuchu. W drodze z biblioteki złapał mnie deszczcz i czuję, że mój słaby układ odpornościowy prędko o tym nie zapomni. Wzięłam tę książkę, o której wspominałeś. Oby była dobra, bo wiesz, nie po to biegłam na autobus. Tak, tak… Znów niemal mi uciekł. Ale mam na to dobre wytłumaczenie! Przysięgam!

Blondynka od razu wydawała mi się niezłą sztywniarą, bo kto zostaje w szkole po lekcjach? I to na ekonomii? Oprócz Ciebie oczywiście, ale Ty jesteś dziwny i to wiemy oboje. Oh, co do meczu, to gratuluję! Wiesz, że wciąż do końca nie rozumiem piłki nożnej i jest ona dla mnie abstrakcją, ale cieszę się razem z Tobą. Mam nadzieję, że któregoś pięknego (oby nie deszczowego, bo ja nienawidzę deszczu, ale to już wiesz) dnia będę mogła zobaczyć jak potykasz się o własne nogi. Ha, to byłoby komiczne!

 

A teraz idź spać, bo będę Cię miała na sumieniu, Cal.

 

 

Comment Log in or Join Tablo to comment on this chapter...
~

You might like stajls's other books...